Wielkopolski patriotyzm

Wielkopolski patriotyzm. Ze spuścizny regionalizmu wielkopolskiego XIX/XX wieku
 
Jedną z dróg zrozumienia regionalizmu jako idei, obrazującej charakterystyczną postawę i zachowanie człowieka wobec jego najbliższego środowiska społecznego, kulturowego i przyrodniczego, czyli jego „małej ojczyzny”, jest odwołanie się do pokrewnej idei lokalizmu – stanowi ona bowiem zasadnicze jądro regionalizmu, którego znamienną właściwością jest tradycyjny szczery patriotyzm lokalny (regionalny). Idea lokalizmu wraz z towarzysząca jej ideą „małej ojczyzny” odgrywa ogromną rolę w dziedzinie kształtowania postaw patriotycznych. Władysław Rusiński (1911-1986), przyjmując postawę aktywizmu podmiotowego za kryterium wyjaśniające pojęcie regionalizmu, zawęża je wręcz do patriotyzmu lokalnego, pisząc, że regionalizmem jest to, co się potocznie określa (nieraz – niesłusznie – z odcieniem lekceważenia) jako patriotyzm lokalny, a więc działanie na rzecz rozwoju i dobrego imienia regionu, postawę preferującą jego interesy[1]. Taką samą myśl wyraził Krzysztof Kwaśniewski, stwierdzając wprost: Regionalizm jest patriotyzmem lokalnym[2]. Jak zauważył bowiem Bronisław Dembiński (1858-1939), wybitny polski historyk, profesor Uniwersytetu Poznańskiego, prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu: Ukochanie i poznanie swej ziemi rodzinnej, najbliższej sercu, prowadzi do poznania i ukochania całej ojczyzny[3]. Natomiast Władysław Kwiatkowski (1903-1984) dodał, iż regionalizm obok szerzenia miłości ojczyzny przez poznawanie i ukochanie ziemi rodzinnej, stawia sobie za cel dźwiganie życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego[4]. To „ukochanie i poznanie swej ziemi rodzinnej” oraz „dźwiganie jej życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego” jest jednym z zasadniczych i charakterystycznych znamion szczerego patriotyzmu. Zatem regionalny zasięg oraz charakter zainteresowań regionalizmu, który zawsze służył wzmacnianiu ogólnej siły kulturowej regionu i budzeniu dumy i patriotyzmu mieszkańców „małej ojczyzny”, składał się na dorobek całego państwa, czyli jego „dużej ojczyzny”. Prawdziwy sens regionalizmu wyraża się właśnie w tym, iż poprzez wzmacnianie siły regionu, wzmacnia się również siłę i potęgę całego państwa. W zasadzie nie ma innej drogi rozwoju państwa, jak tylko poprzez rozwój swoich regionów. Siła państwa bowiem w rzeczywistości leży w sile jego regionów, albowiem trudno sobie wyobrazić państwo, które jest silne słabością swoich regionów. W tym znaczeniu regionalizm jest ideą, która nie tylko z punktu widzenia dobra regionu jest (powinna być) oceniana pozytywnie, lecz również posiada ona dużą wartość dla wszystkich mieszkańców danego państwa.
Przywołany wyżej ów szczery patriotyzm wyraża się w formie swoistej postawy podmiotowego (osobowego) i jednocześnie zbiorowego altruizmu (ruchu ideowej bezinteresowności, którego cechą jest realizacja trzech ideałów: prawdy, piękna i dobra wspólnego) oraz aktywizmu (zaangażowania zarówno społecznego, jak i twórczego), którego celem jest ochrona i zachowanie szeroko rozumianego dorobku kulturowego „małej ojczyzny”, w tym również w dziedzinie jej zasobów naturalnych i walorów przyrodniczo-krajobrazowych, oraz udzielenie wsparcia dla działań zmierzających do jej wszechstronnego, lecz zrównoważonego rozwoju.
Kładąc akcent na szczerość patriotyzmu, zwracamy tym samym uwagę na swoistą szkodliwość sztucznego szerzenia i kształtowania patriotyzmu. Jak twierdził bowiem dziewiętnastowieczny, znany austriacki prawnik, Adolf Exner (1841-1894): Grzeszną i równocześnie przewrotną byłaby każda próba sztucznego wyhodowania nieszczerego patryotyzmu: grzeszną, ponieważ jad nieszczerości działa w piersi młodzieńca zabijająco na rozwijający się charakter przyszłego obywatela; przewrotną zaś dla tego, że płód takiej hodowli staje się politycznie nie tylko bezwartościowym, – lecz także szkodliwym, dyskretując i wytracając jak wszystkie falsyfikaty, pędy prawdziwe. A te pędy prawdziwe cichej a gorącej miłości ojczyzny rozwijają się najchętniej i najlepiej zdala od hałaśliwego ujawniania fałszywego patryotyzmu, nie potrzebują i nie znoszą sztucznego podtrzymywania i podsycania, dojrzewają jedynie własną siłą pod wpływem radości i ukochania tego wszystkiego, co rodzime[5].
Na gruncie wielkopolskim do idei aktywizmu podmiotowego, czyli bezinteresownego zaangażowania zarówno społecznego, jak i twórczego, nawiązywał między innymi ksiądz Kamil Juliusz Kantak (1881-1976), gdy pisał o patriotyzmie: Miłość ojczyzny nazywamy patryotyzmem. Jak każda cnota, tak i patryotyzm nie spada z nieba. Nie oznacza bowiem miłości ojczyzny jaknajczulsze, jaknajtkliwsze uczucie (…), ale jak każda cnota wyraża pewien nastrój woli oraz czynności z niego płynące[6]. Patriotyzm bowiem ściśle wiąże się nie tylko z pojęciem miłości ojczyzny, lecz także z kategorią narodowości, której utrzymanie i przetrwanie, podobnie jak zachowanie ziemi ojczystej, wymaga stosownego wysiłku. W każdym razie – pisał w 1843 roku anonimowy autor na łamach poznańskiego „Roku pod względem oświaty, przemysłu i wypadków czasowych” – zachowanie i utrzymanie Narodowości nie na tem polega, abyśmy żywokształt jej tylko łzami uniesienia lub boleści polewali; żebyśmy jej okruchy jak zasuszone ziele w herbarzu ojczystej pamięci podziwiali lub od robactwa chronili; ale na tem, żebyśmy spólne narodu całego krewieństwo przecie raz poczuli, miłością zapłonęli braterską, i żebyśmy poznali, iż każdego z nas życie z osobna jest cząstką rzeczywistą żywota Narodu, żebyśmy życie nasze z Narodowości życiem stopiwszy, na własnej rodzimej posadzie jako naród zasiadłszy, samodzielnie we właściwy nam sposób sami się rozwijali i rośli, a tak Narodowości żywokształt cały własnymi barkami dźwigniemy, rozeprzemy i ku niebu wzniesiemy![7]. Pamiętając także o tym, iż na ogólnie pojętą narodowość polską już od wielu wieków oddziaływały inne grupy narodowościowe i etniczne. Tutaj w Wielkopolsce szczególne miejsce zajmowały dwie inne narodowości, a mianowicie narodowość niemiecka oraz żydowska, które posiadały stosunkowo duży wpływ na proces kształtowania się cech charakterystycznych żywiołu polskiego, poddanego w pewnych okresach silnemu oddziaływaniu tych nacji (czego wyrazem była walka z germanizacją oraz względnie silny antysemityzm).
Wątek miłości ojczyzny może być ujmowany w kategoriach najważniejszego elementu patriotyzmu lub stanowić nawet samo jego jądro, które w warunkach polskich było silnie splecione z ideami narodu, Boga i katolicyzmu. Jak pisał w połowie XIX wieku wybitny przedstawiciel stronnictwa postępowego Karol Libelt (1807-1875) – rozważając istotę szczególnego stosunku Polaków do swojej ojczystej krainy – nie wiem, czy w którym innym narodzie, miłość ojczyzny tak górującem, jak u nas, stała się uczuciem. My Polacy słynni jesteśmy pomiędzy narodami, żeśmy kraj nasz pokochali nad wszystko (…). Miłość ojczyzny jest Polakowi bóstwem; ona całą duszę jego przenika (…)[8]. Zauważa jednak ten przenikliwy i dalekowzroczny myśliciel znamienne wady tej zdaje się nie zawsze rozumnej miłości ojczyzny, gdy pisze o przyczynach upadku państwa polskiego: Miłość ta była ideałem, nie rzeczywistością; ojczyzna była bóstwem, gdzieś w polotach wyobraźni unosząca się, a nigdy nie zstępowała na ziemię, do rzeczywistych stosunków życia. Nic zatem dziwnego, że kiedy inne narody dojrzewały na mężów, rozpatrywały się w stosunkach obcych i swoich, i przemyśliwały w spekulacyach o zwiększeniu dobytku i miana swego, że wśród nich naród kochanek, przytulający do serca ojczyznę kochankę, uniósł z sobą sam jej ideał, który mu żadna siła z łona jego wydrzeć nie zdołała, a dał się wyzuć z rzeczywistości, nawet z samej ziemi ojczystej, gdy wyrodni owi ojczymowie ludu, owi Jakubowie, nią frymarczyli, a obcy z tej słabości i frymarki korzystali[9].
Miłość ojczyzny jako idea i ideał staje się jednak w tych okolicznościach nie tylko niewyraźna, brakuje jej bowiem precyzji, ale również niebezpieczna – z niewyraźnych bowiem idei trudno wydobyć jednoznaczne zasady, wartości oraz odpowiadające im normy, cele i zadania. Ideał miłości ojczyzny uformowany na afekcie, czyli na wzniosłym uczuciu, a więc także na przekonaniu niewyraźnym, przypomina bowiem – jak pisał Libelt – obraz złożony w głębi naszej duszy, jaśniejący kameleona barwami, których w jeden kolor ująć nie potrafisz, i kontury tego obrazu w mglistej niewyraźnej dali się rozpływają[10]. Dlatego – kontynuuje Libelt – Miłość ojczyzny, jak każda inna miłość, dopóki na samem uczuciu polega, nie umie sobie zdać sprawy, dla czego właśnie ten lub ów przedmiot stał się jej tak ulubionym, iż człowiek całego siebie weń przelał, że nim i w nim tylko żyje[11]. Libelt jednak rozumie stanowisko tych, którzy miłość ojczyzny upatrują właśnie w kategoriach swoistego i wielkiego uczucia, które równie ma swoje prawa, jak rozum; bo jest sympatja przyrodzona, silna, nieprzeparta, niedająca się mierzyć stopą rozsądkową; nie przeto jednak zła i naganna; i owszem, święta jest miłość i niepokalana (…) i biada człowiekowi, kto ją do iskierki z serca swojego wyziębił![12]. Zauważa jednak Libelt, iż czyny, z uczucia tylko płynące, są ślepe lub fantastyczne, bez gwiazdy przewodniej rozumu, równie do zguby jak do zbawienia powieźć mogą[13].
Prawdziwy patriota musi przede wszystkim uważać ziemię, na której się urodził i wyrósł za pierwszą i główną podstawę miłości ojczyzny. W człowieku bowiem miłość ojczyzny dopiero się utrwali, gdy tę ziemię pozna na wszystkie strony (…). Poznanie kraju ojczystego jest więc uczuciową, poetyczną, religijną stroną miłości ojczyzny (…)[14]. Natomiast drugą rzeczywistą, prozaiczną, socjalną stroną jest posiadanie ziemi, czyli własność gruntowa, podnosząca wysoko patrjotyzm przez podstawę czysto materjalną[15]. Fakt własności ziemi jest bardzo ważny jako niezbędny składnik miłości ojczyzny. Jego rolą jest jednak nie tylko uczuciowe związanie człowieka z ziemią (krainą, regionem), lecz przede wszystkim uznanie ziemi za olbrzymią wartość, która podtrzymując byt człowieka, podtrzymuje niejako jego miłość do ojczystej ziemi, wyzwalając również w nim pokłady autentycznego patriotyzmu. Jak pisze bowiem Libelt: Żądaj od ludu poświęcenia przez miłość dla ojczyzny, ale nie chciej, by lud, co tę ziemię piersiami swemi osłania, umierał na niej z nędzy i głodu, by walczył za wolność, a sam żył w niewoli, by oddawał ziemię wywalczoną krwią swoją na dziedzictwo panom, a sam i zagona z niej nie posiadł[16].
Poza własnością ziemi czynnikiem wiążącym ludzi z ojczyzną są jego ziomkowie. Ojczyzna staje się dopiero ożywionem wyobrażeniem, gdy sobie na tej ziemi wystawimy roje mnogiego ludu, naszych równoplemieńców i równojęzykowych. (…) Kocham nietylko ziemię, ale i naród na tej ziemi mieszkający. (…) To pokrewieństwo ziemi z narodem, tworzy znowu pokrewieństwo narodu między sobą, i obudza miłość, jaka się z tego powodu między współrodakami objawia[17]. Następnym elementem miłości ojczyzny jest więc swoisty solidaryzm narodowy, którego rdzeniem jest uczciwa solidarność narodowa, której fundamentalną zasadą i prawdziwie patrjotyczną, jest podniesienie nazwiska narodowego do czci i godności, do czci przez zasługi zdobytej; do godności przez podniesienie godności człowieka. Obcy nas uszanują, gdy sami nawzajem szanować się będziemy. (…) Uczciwość i życie nieposzlakowane ma być zaletą człowieka i z tego przymiotu szanownym każdy, do jakiegokolwiek stanu należy; zaś podłość chytra i zaradna, łotrowstwo grabieżne i nikczemność gnuśna, by też były u jaśnie wielmożnych i jaśnie oświeconych, niech będzie obnażona i ohydzona w opinii publicznej! Nareszcie zdatności pracą nabyte, poświęcenia spełnione niech będą miarą zasług obywatelskich, miarą szacunku i poszanowania współobywateli[18].
Miłość ojczyzny jest więc równa i dostępna dla wszystkich. Jest ona bowiem wyrazem panowania zasad demokratycznych, które wartość człowieka mierzą nie jego pochodzeniem, statusem czy majątkiem, lecz przede wszystkim faktycznymi cnotami i zasługami. To zaś powinno mieć swoje odzwierciedlenie w odpowiednich instytucjach politycznych państwa praworządnego, a więc kierującego się rozumnymi zasadami prawa, w których ujawnia się dusza narodu. Miłość ojczyzny uwarunkowana [jest] więc po trzecie swobodami, jakie przynoszą ustawy polityczne. Kocham ziemię moją i kocham lud mój, ale kocham oraz ustawy, bo w nich objawion jest duch narodu mego, duch mądrości, duch swobody, duch pocieszyciel w krzywdach wszelkiego rodzaju. Pod jego tarczą usypiam spokojnie i nie troszczą mnie namiętności ludzkie, trzymane przez rząd czuwający na wodzy. Kocham te prawa i instytucje, bo w nich jest cząstka woli mojej (…)[19].
Prawdziwa miłość ojczyzny ujawnia się jedynie w wolności, a zatem w państwach arystokratycznych i oligarchicznych oraz despotycznych i autorytarnych jej nie ma. Gdzie panuje trwoga, nie masz miłości, a w serca, próżne miłości, fanatyzm religijny wstępuje, jak orkan dziki, z piorunami i błyskawicami[20]– pisał Libelt. Następną zatem podstawą miłością ojczyzny, w której uwidaczniają się swobody i wolności społeczeństwa, są instytucje samorządowe, swoiste korporacje gminne, czyli komunalne; po powiatach zebrania posiedzicieli dóbr, po miastach zebrania obywateli miejskich, naradzających się w interesach potrzeb miejscowych[21]. Chociaż ich uchwały mają jedynie moc doradczą, niemniej – jak zauważył Libelt – wyrabia się tym sposobem siła opinji i interesu publicznego (…) [oraz] obudza się (…) przywiązanie do instytucji krajowych (…)[22].
Na duchowy natomiast wymiar miłości ojczyzny – według Libelta – składają się takie czynniki, jak narodowość albo obyczaje narodowe, język ojczysty, i literatura rodzima (…)[23]. Do charakterystycznych cech narodowości należą przyrodzone usposobienia i skłonności narodu, warunkujące jego sposób życia, jego charaktery, następnie to wszystko, w czem się te skłonności objawiają, urzeczywistniają i ustalają[24]. I chociaż – jak pisze Libelt – obyczaje Litwy, Żmujdzi, Polesia, Wołynia, Podola, Ukrainy, Galicji, Małopolski i Wielkopolski różne są, i jeżeli nawet każda ziemia wyróżnia się obyczajami, to jednak myśl narodowa i rodowa, co je zespala w uczuciu; są to jak gdyby warjacje, przez które dźwięczy jedna pełna narodowości melodia – a tę jedność, tę melodię tworzy wspólność rodu[25]. To poczucie swoistej wspólnoty narodowej jest podtrzymywane i przekazywane następnym pokoleniom w procesie wychowania rodzinnego i oświaty narodowej oraz twórczości literackiej i czasopiśmienniczej. Dzieje się tak nawet w sytuacji utraty własnej państwowości, albowiem tej narodowości nikt nadać, i też nikt z serca wyrugować nie potrafi[26]–  twierdził Libelt. Jak pisał bowiem Kazimierz Brodziński (1791-1835): Naród jest wrodzoną ideą, którą członkowie jego w jedno spojeni, urzeczywistnić się starają. Jest jedną rodziną mającą swoje rodzinne przygody i powołania. Uważa się jak jeden człowiek w swojem dążeniu, wyobrażeniach i czuciu. Losy doznane stanowią jego charakter. (…) Cała różnica między narodem a człowiekiem jest, że człowiek może zginąć dla narodu, ale naród dla ludzkości nie może wtenczas, gdy ma swoje sumienie, gdy się czuje narodem[27].
W tym swoistym mechanizmie podtrzymywania tożsamości narodowej i odpowiadającego jej ducha narodowego mogą uczestniczyć wszyscy, lecz każdy tam, gdzie akurat się znajduje, jako ogniwo tworzące wspólny zbiorowy łańcuch pracy organicznej. Dlatego Jędrzej Moraczewski (1802-1855), historyk, publicysta i działacz społeczny,  w 1843 roku apelował: Niechże Polacy pracują gdzie są, niech pracują stósownie do miejscowości; niech się każdy uważa za kółko w jednej machinie, a kto woli obraz żywotny, to niech się uważa za drobny nerw w organizmie jednego ciała, a uzna, że z tych cząstek podług miejscowości, utworzy się jedna wielka machina, albo jeden organizm wcale niejednostronny[28]. Pielęgnowano i systematycznie rozpowszechniano wśród ludu wielkopolskiego te piękne idee pozytywizmu i pracy organicznej, które z rzetelnego i wytrwałego codziennego trudu czyniły rodzaj posłannictwa narodowego i patriotycznego. Literacki bohater wydanej w Gnieźnie w 1870 roku edukacyjnej Złotej książeczki Marcin Kruk, zachęcał do tego, by prowadzić życie pracowite, oszczędne i mądre, wskazując: Nie bądźcie nikomu ciężarem, nie oglądajcie się na nikogo, tylko ciągle o tem przemyśliwajcie, jak sobie samym dopomódz. Nie starajcie się o to, byście waszym dzieciom wielkie majątki pozostawali, tylko przyzwyczajcie je od młodu do korzystania z czasu, do pilności, porządku i bogobojnego życia. Strzeżcie się pijaństwa, lenistwa i wszelkiej swawoli. W godzinach, w których inni zapijają lub w karty grają, może rozsądny człowiek wiele zrobić dobrego[29]. W trudnych warunkach zaboru pruskiego praca organiczna była także wyrazem szczerych uczuć patriotycznych, o czym w 1882 roku pisał jej orędownik Wawrzyniec Engeström (1829-1910): Ten najwyższy i najrozumniejszy patryotyzm codziennego żywota, uczciwej, legalnej i jawnej pracy codziennej, cichej cnoty i poświęcenia – to najsilniejsza podstawa organizacyi, w której zwarta jest siła i rozwój duchowy społeczeństwa naszego[30]. Na tym fundamencie wytrwałej pracy organicznej, która nie ograniczała się – jak gdzie indziej – jedynie do słów, lecz w czynie widziała środek zasadniczych przeobrażeń ducha narodowego (zgodnie ze słynnym zawołaniem naszego wieszcza, Adama Mickiewicza: W słowach tylko chęć widzim, w działaniu potęgę; Trudniej dzień dobrze przeżyć niż napisać księgę[31]), wzrastał zdrowy patriotyzm, w tym wielkopolski patriotyzm regionalny, o którym pisał między innymi wspomniany już ksiądz Kamil Juliusz Kantak.
W warunkach niewoli, gdzie ograniczone są prawa i wolności oraz brakuje instytucji narodowych, miłość ojczyzny polega na pielęgnowaniu ducha narodowego i może wyrażać się w kultywowaniu przeszłości narodowej, karmieniu ducha pamiątkami narodowymi oraz szerzeniu chwalebnych cnót narodowych. Nieodzownym jest czynienie tego własnym językiem narodowym, który jest krwią, ojczyste ciało narodu opływającą[32]. Dla podtrzymania i rozwoju narodu język ojczysty jest bowiem czynnikiem nieodzownym: Wytocz z narodu język, a ubiegnie z nim żywot jego. Naród żyje, dopóki język jego żyje, bez języka narodowego nie ma narodu[33]– pisał z obawą Karol Libelt. W oświacie oraz literaturze ojczystej i języku rodzimym odbija się nasza narodowość. Literatura i oświata jest to zatem system nerwowy w ludowem ciele ojczyzny, jest to jej mózg, siedlisko wszystkich jej władz duchowych[34]. Dlatego zadanie ofiarnego wspierania kultury polskiej w czasie zaborów podniesiono do rangi obowiązku patriotycznego, twierdząc, iż: Społeczeństwo poddane – nie posiadając własnego państwa, nie rozporządzając swymi środkami podatkowymi, może podtrzymać i rozwijać swą kulturę tylko ofiarnością prywatną obywateli. Ofiarność ta, która gdzieindziej spełnia dodatkową i pomocniczą funkcję dla działań rządu, u nas stanowi dźwignię główną. Co gdzieindziej jest tylko filantropią, to u nas staje się koniecznem opodatkowaniem. Kto od tego obowiązku wyłamuje się, temu zupełnie obojętną przyszłość narodu, cokolwiekby deklamował o swoich dla niego uczuciach. (…) Patryota nieofiarny jest bezczelnym kłamcą, obłudnym frazeologiem![35].
Jest to w istocie pseudo-patriota, opiera się bowiem przede wszystkim na pustym słowie, czyli na frazesie. Jest to przypadłość na ogół oceniana negatywnie, albowiem: Dla człowieka obdarzonego jędrnym umysłem i świadomością swego zdania niema nic wstrętniejszego nad frazes. Wstrętnym takim ogólnikowym i czczym frazesem jest chorobliwe, bezmyślne powoływanie się na pracę organiczną ludzi, którzy do mechanicznego brzmienia tych dwóch słów nie łączą żadnej myśli, żadnego pojęcia. Dla ludzi tych pracą organiczną jest gnuśność, zastój wszelkiego ruchu, negacja wszelkich zamysłów i starań o jutro, któreby spokój ich dzisiejszy zakłócić mogły. Ktokolwiek pragnieniami duszy lub potrzebami umysłu wyniesie się nad poziom zwierzęcego ich żywota jest komunistą lub demagogiem, ktokolwiek rzuci okiem poza granice swego powiatu i dojrzy potrzebę zespolenia swej działalności z usiłowaniami ogółu ten jest propagatorem rewolucyjnych idei lub t. z. denerwujących manifestacji, jest człowiekiem niebezpiecznym, którego bez względu na środki podkopać i zniweczyć należy[36].Pseudo-patriota widział środek przetrwania żywiołu polskiego w warunkach zaborów w bierności, gnuśności, frazesie, negacji postępowych myśli, idei i projektów, próżności, cynizmie i zatrważającej wprost obojętności na sprawy publiczne i narodowe.
Odrębną rolę w zrozumieniu tego, na czym polegała idea i miłość ojczyzny odgrywały takie instytucje, jak państwo, kościół i dzieje narodowe. Niewątpliwie miłość ojczyzny wyrażała się przede wszystkim w aktach poświęcenia się dla niej, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. Do tych aktów Libelt zaliczył uiszczanie podatków, które są pierwszym stopniem poświęcenia dla ojczyzny[37], a także pielęgnowanie odpowiednich cnót obywatelskich, takich jak odwaga cywilna, gorliwość w wypełnianiu zadań zawodowych i obywatelskich czy poświęcenie w czasie wojny. Wrogiem rozumnej miłości ojczyzny jest – wedle Libelta – źle zrozumiany kosmopolityzm, którego wyznawcy ojczyznę i wypływające stąd narodowe stosunki i interesy, nazywają ograniczeniem postępu, szkodliwem dla ludzkości, a w szczególności dla narodu, zaślepionego patrjotyzmem i stawającego z zaciętością w obronie partykularnych swoich interesów[38].
O zgubnych formach patriotyzmu pisał Bronisław Ferdynand Trentowski (1808-1869) w połowie XIX wieku w następujących słowach: Patryota, patriota, ale cóż s tego, kiedy bez idei, bez myśli, celu i planu; kiedy głowa u niego tak zagwożdżona, jak dyby na nogach moskiewskiego rekruta![39]. Co zatem składa się na ideę prawdziwego patriotyzmu? Trentowski odpowiada: Czy wiesz, kto jest rzeczywistym patryotą? Ten, co już w młodości zrobił, stósownie do własnego przyrodzonego usposobienia, pewien niezmienny plan służenia Ojczyźnie, nauczył się czegoś dokładnie, został człowiekiem szczegółowym, a potem przez całe życie pracuje nad dziełem wytrwale i dąży wciąż do jednego celu. Jego droga jest wytknięta. Postępuje po niej śmiałym, bo wprawnym krokiem, i żaden wpływ obcy wstrzymać go niezdoła[40].
Warto w tym miejscu przypomnieć ciągle aktualne słowa Kazimierza Twardowskiego (1866-1938), członka honorowego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu oraz doktora honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego, który rozważając istotę i cele patriotyzmu wskazał na jedną z przeszkód, wstrzymującą jego pełny rozwój, jaką jest swoista partyjność (partyjniactwo): W zasadzie każde stronnictwo chce Ojczyznę uszczęśliwić i zapewnić wszystkim rodakom jaknajlepsze warunki życia. Ale ponieważ każde stronnictwo chce to uczynić na swój własny sposób, który uważa za jedynie rozumny i dobry, przeto wywiązuje się między partyami politycznemi walka o wpływy i przewodnictwo w narodzie. Zwolennicy i kierownicy stronnictw uważają siebie za jedynych zbawców, a stronnictwom innym zarzucają, że są bezużyteczne albo nawet szkodliwe. I rodzi się z walki partyjnej partyjna nienawiść – brat staje przeciw bratu, Polak przeciw Polakowi. Słusznie powiedział raz właśnie ze względu na te zaciekłe walki partyjne Paderewski, że Polak potrafi o wiele silniej nienawidzieć Polaka aniżeli wspólnego wroga. Straszne więc czai się na dnie partyjności niebezpieczeństwo dla szczerej miłości Ojczyzny, bo ta partyjność zacieśnia serca nasze i nie dozwala nam poza sztandarem stronnictwa dostrzedz chorągwi z orłem białym. A wtedy zamiast służyć całemu Narodowi, służy się wyłącznie swemu stronnictwu; zamiast mieć na oku dobro Ojczyzny, myśli się tylko o tem, by postawić na swojem[41].
Szczerym patriotyzmem wykazywali się nie tylko przedstawiciele polskiej narodowości, lecz również reprezentanci innych nacji, zamieszkujących czy kolonizujących Polskę. Na przykład stosunkowo wielu osadników niemieckich nie tylko szybko się asymilowało w nowym środowisku, lecz także polonizowało, wykazując się przy tym szczególnym patriotyzmem, a niekiedy nawet bohaterstwem. Dlatego na szczególną pamięć wśród Wielkopolan zasługuje patriotycznie usposobiony i bohaterski Jakób Krauthofer-Krotowski (1806-1852) – drugie nazwisko Krotowski zostało przybrane. Był to syn ubogiego niemieckiego rzemieślnika z miasta Bnina obok Kórnika, zrodzony z Polki, który talentem i ciężką pracą doszedł do stanowiska adwokata. Wraz z Polakiem Włodzimierzem Wilczyńskim, synem zamożnego właściciela ziemskiego, podjął się on wiosną 1848 roku wyposażenia i organizacji poznańskiego oddziału zbrojnego, mającego wywołać powstanie w zachodniej części Wielkiego Księstwa Poznańskiego i tym samym przyjść niejako z pomocą Ludwikowi Mierosławskiemu, walczącemu w innej części Wielkopolski (pod Miłosławiem i Wrześnią). Pod Stęszewem oddział ten – dowodzony przez „Pana Naczelnika” Włodzimierza Wilczyńskiego oraz szefa sztabu Jakóba Krauthofer-Krotowskiego – stoczył bezkrwawą potyczkę z Niemcami, a następnie udał się do Rogalina, skąd wysłano mały oddział do zdobycia Kórnika. Po tym wydarzeniu publicznie i uroczyście proklamowano w Rogalinie „Rzeczpospolitą Poznańską”, na której czele stanął prezydent Jakób Krauthofer-Krotowski. Znamienny jest także udział patriotycznie nastawionego, pochodzącego z rodziny żydowskiej, znanego lekarza i biologa  dra Roberta  Remaka (1815-1865) w trzyosobowym składzie polskiej deputacji, obok filologa dra Wojciecha Cybulskiego (1805-1867) oraz pochodzącego ze spolszczonej rodziny francuskiej pedagoga dra Marcelego Mottego (1818-1898), która 19 marca 1848 roku udała się do króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV z prośbą uwolnienia więzionych w Moabicie berlińskim Polaków (w tym Karola Libelta). Jak pisał później Władysław Trąmpczyński (1860-1953) dr Remak był synem dosyć ubogich rodziców, nietylko uchodzący za całkiem spolszczonego, ale co było już wtenczas rzadkością, sam się Polakiem mianował[42].
W XIX-wiecznej Wielkopolsce postawą patriotyczną – charakterystyczną dla tutejszej pracy organicznej i pozytywizmu – wyróżniał się między innymi zasłużony historyk poznański, Józef Łukaszewicz (1797-1873), zaliczony do grona wybitnych patriotów i niezwykle zacnych mężów, którzy rzetelną i sumienną lecz skromną i cichą pracą przez całe życie starali się służyć ojczyźnie, wszystkie chęci i myśli swoje jej wyłącznie poświęcając, którzy w mozołach badań naukowych odznaczenia się szukali i takowe z pożytkiem dla ogółu znaleźli, a wstręt czuli do wszelkich hałaśliwych objawów, od pospolitej słów głośnych szermierki do butnego występowania w czasowych rozterkach i dobijania się łatwej, lecz ulotnej sławy gadulstwem schlebiającym namiętnościom stronniczym[43].
W innych dzielnicach Polski doceniano wielkopolski kult pracy organicznej i umiejętności współpracy różnych warstw społecznych, które mimo naturalnych różnic potrafiły jednoczyć swoje wysiłki w obronie polskiej kultury i gospodarki przed zakusami silniejszego zaborcy, wykazując się autentycznym, bo czynnym patriotyzmem. Wyrazem uznania dla osiągnięć kultury Wielkopolan i ich patriotyzmu były słowa warszawianki Stefani Bojarskiej, zapisane w 1916 roku jako pokłosie jej podróży po wszystkich dzielnicach naszego kraju, która zauważyła: Wielkopolanie chcąc się mocno oprzeć na gruncie ojczystym, stali się dobrymi kupcami i dobrymi finansistami, bo tego wymagała tam od nich dobrze zrozumiana polska racja stanu i rozumnie pojęta miłość ojczystej ziemi. (…) Ze wszystkich ziem polskich przeciętnemu mieszkańcowi Królestwa, Litwy, Kresów, Galicji najmniej i najpowierzchowniej znaną jest Wielkopolska. A jednak wartoby tam jeździć po naukę kilku cennych przymiotów, których nam, Polakom, na ogół brakuje. (…) Przede wszystkim uczyć się tam można cichej, wytrwałej pracy, nie zrażającej się żadnemi przeciwnościami. (…) Można tam brać lekcje tego przyziemnego może, ale jakże dla normalnego i zdrowego rozwoju społeczeństwa niezbędnego „patrjotyzmu dnia codziennego”, tego patrjotyzmu, który brzydzi się używaniem imienia Polski nadaremno, ale buduje tę Polskę wysiłkiem zbiorowym każdego dnia i na każdem polu[44].
W konsekwencji jakże licznych uwarunkowań życia każdego człowieka, które noszą na sobie piętno zarówno osobiste, a więc skupiają się na jednostkowych walorach, dyspozycjach i deficytach, jak i wynikają z życia w zbiorowości ludzkiej, mają więc charakter społeczno-polityczny, kulturowy, ekonomiczny, religijny, kształtuje się znamienna dla patriotyzmu idea miłości ojczyzny. Piękne jej ujęcie czy wręcz definicję przedstawił w 1911 roku Bronisław Śniegocki (1868-1934), który odpowiadając na pytanie: Co to jest miłość ojczyzny? – stwierdził: Miłość Ojczyzny to nie tylko poznanie jej historyi – to nie tylko odczuwanie dumy na jej wspaniałe czyny, – to nietylko zachowanie mowy ojczystej i zwyczajów, – lecz przedewszystkiem szczere poświęcenie się dla oświaty swych ziomków, – szczera życzliwość dla każdego rodaka, choćby był innego przekonania politycznego lub był przedstawicielem innej warstwy społecznej. – Tę prawdziwą miłość Ojczyzny, – tę wzajemną życzliwość niestety rzadko spotykamy w naszej ojczyźnie. – Nad tem głównie niech pracuje prasa nasza, nasz kościół, nasi literaci, – a przyczynią się niezawodnie do zbawienia każdemu rodakowi drogiej w sercu ojczyzny[45].
O swoistych cnotach i powinnościach obywatelskich, które świadczą o autentycznym – a nie fałszywym, sztucznym i na pokaz – poświęceniu się ojczyźnie oraz prawdziwym patriotyzmie, napisał w pięknej formie poetyckiej Franciszek Karpiński (1741-1825): Jam jest Ojczyzna, i nie dość mi tego, / Że się nazywasz mym synem, / Masz mi poświęcić siebie całego / I nie zmazać się złym czynem; / Gdy cię zawołam w moim ucisku / Do wspólnej z bracią roboty, / Niechaj kto inny biegnie dla zysku, / Tobie nagrodą twe cnoty, / Choćby po twojem najlepszem dziele / Zawsze o sobie sądź mało; /  Nie myśl, jak dla mnie zrobiłeś wiele, / Lecz co ci zrobić zostało[46]. Wiersz ten musiało znać na pamięć każde dziecko w rodzinie zacnego generała Dezyderego Chłapowskiego (1788-1879).
 


[1] W. Rusiński, Regionalizm – historia – gospodarka, „Kronika Wielkopolski” 1978, nr 1, s. 50.
[2] K. Kwaśniewski, Regionalizm, Poznań 1986, s. 3.
[3] B. Dembiński, Wstęp, (w:) Września. Jej ziemia i mieszkańcy. Przyczynki do dziejów historyczno-kulturalnych Ziemi Wrzesińskiej, pod red. J. Deresiewicza, J. Stasiewskiego, A. Szyperskiego, M. Turwida, cz. I, Września 1932,s. VII.
[4] W. Kwiatkowski, Program regjonalizmu polskiego,„Ziemia Kaliska” 1930 nr 1, s. 9.
[5] Cyt. za: Z.M., Kilka słów o oświacie ludowej, „Brzask” 1913, nr 10,s. 339-340.
[6] K. J. Kantak, Obowiązki społeczne i narodowe, Poznań 1908, s. 49.
[7] R., Pojęcie narodowości, „Rok 1843 pod względem oświaty, przemysłu i wypadków czasowych”1843, t. IV,s. 103.
[8] K. Libelt, Pisma pomniejsze, t. I, Poznań 1849, s. 81-82. Zob. K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907; idem, O miłości ojczyzny, „Rok 1844 pod względem oświaty, przemysłu i wypadków czasowych” 1844, t. I, s. 1-56, t. II, s. 34-74.
[9] K. Libelt, Pisma pomniejsze, t. I, Poznań 1849, s. 83.
[10] K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907, s. 17.
[11] Ibidem.
[12] Ibidem, s. 18.
[13] Ibidem, s. 19.
[14] Ibidem, s. 23-24.
[15] Ibidem, s. 24.
[16] K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907, s. 25.
[17] Ibidem, ss. 27 i 29.
[18] Ibidem, s. 31-32.
[19] Ibidem, s. 34.
[20] Ibidem, s. 36.
[21] Ibidem, s. 39.
[22] K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907, s. 39.
[23] Ibidem, s. 44.
[24] K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907, s. 45.
[25] Ibidem, s. 46-47.
[26] Ibidem, s. 52.
[27] Cyt. za: Posłanie do braci i mowa o narodowości Polaków przez Kazimierza Brodzińskiego. Nakładem Amancjusza Żarczyńskiego. Paryż, w drukarni L. Marlinet. 1850, „Przegląd Poznański” 1851, t. XII,s. 305.
[28] J. Moraczewski, Kilka słów o szczególnem stanowisku piśmiennictwa naszego, „Rok 1843 pod względem oświaty, przemysłu i wypadków czasowych” 1843, t. II, s. 4-5.
[29] B. Kwaśniewski, Złota książeczka zawierająca życie Marcina Kruka, Gniezno 1870, s. 106.
[30] W. Engeström, Kilka słów o Edwardzie Rastawieckim i o rzeczywistem znaczeniu naszej Galeryi Narodowej w Poznaniu. Odczyt miany w Towarzystwie Przemysłowym dnia 20 lutego 1882 roku, Poznań 1882, s. 22.
[31] Poezye Adama Mickiewicza, t. I, Kraków 1899, s. 276.
[32] K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907, s. 54.
[33] Ibidem, s. 55.
[34] Ibidem, s. 62.
[35] Podaję za: S. Przybyszewski, Poznań ostoją myśli polskiej, Poznań 1917,s. 43.
[36] Przegląd Literacki, „Tygodnik Wielkopolski” 1872, nr 10, s. 135.
[37] K. Libelt, O miłości ojczyzny, Warszawa 1907, s. 76.
[38] Ibidem, s. 16.
[39] B. F. Trentowski, Urywki polityczne, Paryż 1845, s. 34.
[40] Ibidem.

  • Prof. dr hab. Ryszard Kowalczyk

    Prof. dr hab. Ryszard Kowalczyk