Pamięci Marka Zaradniaka

Krzysztof Wodniczak

wśród niezliczonych w życiu dróg
każdy go spotkać wszędzie mógł
przyjazny wszystkiemu co żywe 
żył samotnie niezbyt szczęśliwie
pracowity dokładny zorganizowany
wszędzie gdzie trzeba zapracowany
dusza artystyczna pięknie mu grała
z sercem na dłoni do innych go gnała
teraz red. Zaradniak w niebie redaguje
jego brak boleśnie każdy z nas czuje
Zbigniew Roth

 

15 sierpnia 2020 roku w wieku 64 lat zmarł w Poznaniu Marek Zaradniak, popularny poznański dziennikarz, który zajmował się między innymi kulturą. Przez wiele ostatnich lat pracował w "Głosie Wielkopolskim" a poprzednio w dziennikach już nieistniejących: "Gazecie Poznańskiej" i  "Expressie Poznańskim". 

24 sierpnia w Jeżyckim Centrum Kultury (JCK) odbyło się spotkanie wspomnieniowe z udziałem licznie zebranych jego przyjaciół oraz znajomych.

Prezes JCK Karol Wyrębski w swoim wystąpieniu szczególnie serdecznie nakreślił sylwetkę red. Marka Zaradniaka, z uwagą śledzącego poczynania także gospodarzy tego miejsca, promującego zainicjowane tutaj wydarzenia kulturalne. Szczególnie cenna była aktywność red. Zaradniaka, intensywnie pracującego do ostatnich chwil swego życia. Ostatni kontakt na tydzień przed swoją śmiercią nawiązał z szefem Klubu od słów: „Cześć Karol, chciałbym zrobić o Waszej wystawie artykuł...”. Jakże wzruszające są takie wspomnienia, kiedy człowiek nieświadom swego losu jest kreatywny i zaangażowany w sprawy kultury w różnych jej dziedzinach od koncertu, po wystawy, wernisaże czy spotkania i panele dyskusyjne w sprawach kultury. Nomen omen spotkania klubowe odbywają się zawsze w każdy poniedziałek o godz. 12:00. To ich ostatnie spotkanie miało miejsce na kilka dni przed odejściem na drugą stronę życia red. Marka, również o godz. 12:00.  Jak wspominał p. Karol, rozmowę w ogródku przerywały co chwile telefony od różnych osób zapraszających śp. red. Marka na organizowane przez nich wydarzenia kulturalne. Karol Wyrębski z widocznym wzruszeniem kończąc swoje wspomnienia podkreślił, że zapamięta zmarłego redaktora jako człowieka dobrego serca, wielkiego animatora kultury lokalnej i przyjaciela artystów.

Kolejnym mówcą był nestor dziennikarzy poznańskich Zenon Bosacki, który współpracował z Markiem Zaradniakiem w „Gazecie Poznańskiej”. Wyznał, że z Zaradniakiem znali się około 40 lat. Określił go jako wiernego i wzorowego ucznia mistrza, jakim był redaktor Zdzisław Beryt. Przyznał, że polem jego działania były sprawy społeczne, a nawet bardziej polityczne i dlatego nie miał ze zmarłym bliskich zawodowych kontaktów. Jednak podkreślił, że osobiście bardzo się lubili i jak to ujął „duchowo współgrali”. Zdaniem Zenona Bosackiego zmarły w jego ocenie był osobą niezastąpioną. Uprawiającą swoje rzemiosło w oparciu o fakty i żywy organizm kultury społecznej o masowym wydźwięku. Rzetelność, fachowość i pełen profesjonalizm sprawiły, że M. Zaradniak był osobą bardzo rozchwytywaną przez różne środowiska kulturotwórcze. Wyjątkowym wspomnieniem podniesionym przez red. Zenona, był fakt, że w ramach redakcji koledzy najczęściej dzwonili do niego w sytuacjach odejścia na drugą stronę naszego życia różnych osób, ponieważ on jeden potrafił zebrać w całość pełne kompendium wiedzy o tych, którzy byli być może widoczni w życiu publicznym, ale osobiście mało znanymi. A teraz z przykrością los rozdając karty spowodował, że trzeba z bólem serca wspominać wspaniałego kolegę. Wspominający zaliczył zmarłego do osób spokojnych, cichych, będącego samotnym w życiu osobistym, Miał jednak nie wszystkim znaną słabość do ruletki, w którą grał namiętnie, jednak nikt nigdy nie słyszał o negatywnych skutkach tej słabości. Kończąc swoje wspominanie red. Zenon Bosacki podkreślił, że był to wyjątkowy, dobry człowiek tak „do serca przytul”.

Kolejnym mówcą był Przewodniczący Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Ryszard Bączkowski, który współpracował od lat z Markiem Zaradniakiem. Zauważył, że bohater spotkania należał do cichych i spokojnych osób. Jak stwierdził, trudno wyobrazić sobie brak śp. red. Marka na koncertach w Filharmonii, czy też na innym jakimś wspaniałym wydarzeniu muzycznym. Zawsze, jak powiedział, starał się wyszukać na widowni Marka, bo koncerty bez jego udziału można uznać za nieodbyte. Niezwykły kontrast stanowiły jego recenzje, zachwycając ogromem wiedzy o danym temacie, a jednocześnie ich autorem był człowiek, cichy, spokojny nie rzucający się w oczy. Był osobą mile widzianą w towarzystwie. „Pozostaje więc nadzieja, że zawsze będzie mile wspominany i żyć będzie wiecznie w naszej pamięci” – powiedział, kończąc swoje wspomnienie. 

Następnym, wywołanym do łańcuszka serdecznych wspomnień przez prowadzącego red. Krzysztofa Wodniczaka, był poznański autor, poeta i kompozytor Zbigniew Roth, który napisał specjalne epitafium na cześć red. M. Zaradniaka pt. Marku Samotnej drogi to czas. Zbigniew Roth również jako animator kultury poznał red. M. Zaradniaka dzięki wieloletniej znajomości z szefową działu kultury Gazety Poznańskiej p. red. Kamilą Wozińska-Placko. Znajomość ta nie była wyłącznie prywatna, a zazębiała się wokół takich wydarzeń autorstwa Zbigniewa, jak Spotkania z Kulturą i Sztuką w ROD Wielkopolska czy Międzynarodowy Festiwalu Kompozytorów Autorów Seniorów 60+ o Srebrny Laur Pegaza, który odbył się w Starej Prochowni w grudniu 2014 roku. Zdaniem Zbigniewa Rotha sposób podejścia do wydarzenia typu stricte klubowego jednoznacznie pokazywał rzetelność warsztatu dziennikarskiego a przy okazji umiejętność zjednywania sobie osób, z którymi miał kontakt zawodowy. Na zakończenie Zbigniew Roth odczytał wspomniane epitafium, nagrodzone przez zgromadzonych gromkimi brawami.

W dalszej części spotkania głos zabrali: Zbigniew Ostrowski („Aspekty Kulturalne”), redaktor naczelny dwutygodnika "Powiaty Gminy" red. Franciszek Gwardzik, muzykolog Kazimierz Miler oraz muzyk i animator Irek Wojciechowski. Wszyscy oni wspominali red. Zaradniaka jako życzliwego i pełnego ciepła, jakie ofiarował bezinteresownie poznańskiemu środowisku artystycznemu. Pierwszą część spotkania zakończył swoją wypowiedzią Krzysztof Wodniczak, przypominając ich wspólnego mentora red. Zdzisława Beryta oraz nagrodę Dziennikarskie Koziołki, której red. Zaradniak był laureatem. 

Po krótkiej przerwie uczestnicy zostali zaproszeni na koncert, w którym wystąpili artyści mający ścisły i wielokrotny kontakt z red. Markiem Zaradniakiem. Koncert otworzył duet bluesowy Piotr Kałużny i Ewelina Rajchel, przedstawiając kilka standardów tego gatunku oraz kompozycje Krzysztofa Komedy Trzcińskiego. Z kolei Włodzimierz Gricen wykonał Love me tender we własnej interpretacji wokalnej oraz dwa utwory z repertuaru The Beatles. Następnie Grzegorz Twaróg zaśpiewał wraz z całą salą utwór Leonarda Cohena Alleluja. Bardziej pogodny repertuar zaprezentował Wojciech Szopka a potem również Waldemar Herczyński. Był też mini koncercik harmonijkowy w wykonaniu dwóch seniorów: Ryszarda Maleckiego i Waldemara Herczyńskiego, pełen barwy i kolorów, zakończony melodią znanego utworu Sen o Poznaniu. Ten muzyczny jam session dedykowany śp. Markowi pokazał, jak muzycy i muzykanci podeszli do tej inicjatywy, zaimprowizowanej od serca. Nie chodziło tutaj o wymiar perfekcyjnego koncertu, tylko o przekazanie małej cząstki z oryginalnego zapisu nutowego. Każdy, kto chciał uczcić Jego pamięć zagrał Mu tak, jak mu serce dyktowało i posiadane umiejętności. Wzruszające było to, że przyszli zagrać Markowi nie tylko ci, o których pisał w samych superlatywach, z dominującą muzykologiczna puentą – taką w dur i moll – ale także ci, o których tylko raz wspomniał. 


  • Fot. Ł. Gdak